Podróż do Toskanii i Umbrii wiosną 2005 roku to ostatnia daleka wyprawa, w jaką zabrałem lustrzankę cyfrową Canona. Niedługo później z powodu rozczarowania jakością brzegową szerokokątnego zooma tej firmy przeszedłem na ciemną stronę mocy, czyli do obozu Nikona. Nie zmienia to faktu, że do większości zastosowań używany przeze mnie we Włoszech Canon EOS-1D Mark II był świetnym aparatem. Po Canonie EOS 20D, z którego korzystałem przedtem, cyfrowa "jedynka" była jak przejście do wyższej ligi. To nie znaczy, że 20D był tandetny; ale EOS-1D Mark II to klasa sama w sobie. Nie mówiąc już o tym, że "dwudziestka" miała irytującą tendencję do "backfocusingu": zdarzało się jej ustawiać ostrość daleko za obiektem, na którym wypadał punkt autofokusa.
Blog głównie o sprzęcie fotograficznym i nieco o fotografii, a do tego dorzucone czasem trochę tego i trochę owego; wszystko wymieszane w proporcjach, którym przyświeca przepis Witolda Dederki na wywoływacz fotograficzny: nie za dużo, nie za mało, a w sam raz.
poniedziałek, 28 sierpnia 2017
Sony a5100: podczerwone popołudnie w ogrodach na dachu BUW i Centrum Nauki Kopernik (EN)
Przy okazji ekspozycji moich starych zdjęć w podczerwieni we Wzorcowni w Sulejówku, postanowiłem wznowić - ostatnio dość rzadkie - wyprawy w poszukiwaniu tematów do zdjęć podczerwonych i wybrałem się do ogrodów na dachu BUW i Centrum Nauki Kopernik w Warszawie. Wszystkie zdjęcia zrobiłem przerobionym aparatem Sony a5000 z obiektywem Canon EF-S 10-18 mm f/4,5-5,6 IS STM zamocowanym przez adapter Metabones.
Przy okazji ekspozycji moich starych zdjęć w podczerwieni we Wzorcowni w Sulejówku, postanowiłem wznowić - ostatnio dość rzadkie - wyprawy w poszukiwaniu tematów do zdjęć podczerwonych i wybrałem się do ogrodów na dachu BUW i Centrum Nauki Kopernik w Warszawie. Wszystkie zdjęcia zrobiłem przerobionym aparatem Sony a5000 z obiektywem Canon EF-S 10-18 mm f/4,5-5,6 IS STM zamocowanym przez adapter Metabones.
poniedziałek, 21 sierpnia 2017
Canon EF, czyli mroczny cień z przeszłości (EN)
![]() |
Źródło: materiały prasowe firmy Canon |
Gdy na przełomie lat 80. i 90. XX wieku używałem Canona T90, w pewnej chwili postanowiłem dodać mu do pary inną lustrzankę systemu Canon FD, będącą całkowitym przeciwieństwem tego - jak na owe czasy - zaawansowanego, elektronicznego aparatu. Mój wybór padł na Canona EF i uważam, że był trafny. Kiedy leciałem po raz pierwszy na południe Włoch i ostrzeżono mnie, że w Neapolu kradną aparaty, zabrałem EF-a i pies z kulawą nogą się nim nie zainteresował, a udało mi się zrobić wszystkie zdjęcia, które planowałem. Jest to nieco zapomniany sprzęt – myślę, że niesłusznie, szczególnie z punktu widzenia osób szukających dzisiaj niedrogich i solidnych aparatów na materiały srebrowe. Postaram się przedstawić jego wady i zalety, wiedzę zdobytą w trakcie użytkowania i wykonane aparatem zdjęcia. Przy okazji nadmienię, że osoby szukające informacji o aparacie w Internecie czeka sporo błądzenia, ponieważ wyszukiwanie hasła "Canon EF" zazwyczaj doprowadzi nas do obecnie produkowanych obiektywów Canona o takim właśnie symbolu. Kolejny mylny trop to lustrzanka Canon EF-M - pozbawiony autofokusa aparat systemu EOS. Ani jedno, ani drugie nie ma nic wspólnego z opisywanym tutaj sprzętem. Niektórzy anglojęzyczni recenzenci nazywają Canona EF "black beauty" - "czarna piękność". Ja nazwałem go "mroczny cień z przeszłości", bo przy wielu zaletach ciążą na nim konsekwencje pewnej decyzji podjętej przez inżynierów Canona dawno temu.
Tomasz Sikora: Tam gdzie rosną sny i dojrzewają uczucia
Rekonstrukcja wywiadu przeprowadzonego przez Izę Makiewicz-Brzezińską w
roku 1996 z Tomaszem Sikorą - fotografem, autorem kilkudziesięciu wystaw
indywidualnych na całym świecie oraz 65 wydawnictw autorskich, wielokrotnie
nagradzanym za kreatywność w fotografii. Tomasz Sikora dwukrotnie został wybrany
fotografem reklamowym roku w Australii gdzie mieszkał przez wiele lat. Był
autorem międzynarodowych kampanii reklamowych dla Hoteli Sheraton, Intercontinental,
Singapore Airlines, firmy Reebok.
Tomasz Sikora urodził się w 1948 roku. Z uwagi na tradycje rodzinne (ojciec zajmował się rzeźbieniem, a matka – malowaniem) on także miał potrzebę zaistnienia w sferze twórczej. Kiedyś zainteresował się pozostawionym na stole przez narzeczonego siostry aparatem fotograficznym. I tak to się zaczęło.
Tomasz Sikora urodził się w 1948 roku. Z uwagi na tradycje rodzinne (ojciec zajmował się rzeźbieniem, a matka – malowaniem) on także miał potrzebę zaistnienia w sferze twórczej. Kiedyś zainteresował się pozostawionym na stole przez narzeczonego siostry aparatem fotograficznym. I tak to się zaczęło.
Od 1970 do 1971 roku był
zatrudniony w laboratorium Kodaka w Paryżu. Przez kolejne 10 lat pracował jako
fotoreporter dla tygodnika „Perspektywy”. Tworzył też plakaty teatralne i
filmowe, ilustrował książki oraz okładki płytowe. Zdobył szereg nagród i
wyróżnień, między innymi: Złoty Wawrzyn Olimpijski za najlepszą fotografię
sportową w Polsce, Grand Prix i II nagrodę w ogólnopolskim konkursie fotografii
reklamowej, wyróżnienia na konkursach fotografii prasowej.
Lubił podróżować, więc
zamknięcie granic towarzyszące wprowadzeniu stanu wojennego odczuł szczególnie
boleśnie. W 1982 roku wyjechał do Australii, gdzie prowadził warsztaty
fotograficzne w Victoria College w Melbourne. Już rok później został
współzałożycielem (wraz z Erykiem Fitkau, którego poznał jeszcze w Polsce)
studia fotografii reklamowej i pracował dla najważniejszych agencji reklamowych
w Australii. Równocześnie nadal zajmował się fotografią artystyczną, wydawał
autorskie książki i kalendarze. W 1986 roku rozszerzył działalność poza teren
Australii pracując dla agencji reklamowych w Nowej Zelandii, Hongkongu, USA,
Belgii, Singapurze i Malezji. W 1993 roku został fotografem amerykańskiego
banku zdjęć Image Bank. Obecnie wykonuje też prace dla agencji reklamowych i
czasopism w Polsce.
![]() |
Zdjęcie mody dla Matsudy |
czwartek, 17 sierpnia 2017
Sony a6000 jako aparat do reportażu ulicznego
„Street photography”, czyli
reportaż uliczny jest ostatnio modny. Prawie każdy aparat można wykorzystać w
tej dziedzinie fotografii, ale oczywiście niektóre nadają się to tego celu
bardziej, a inne mniej. Czasem zamiast szukać aparatu w sklepie, lepiej
poszukać go u siebie w domu. Być może sprzęt znajdujący się w naszej torbie
fotograficznej to jest właśnie to. Jako, że mam Sony a6000, postanowiłem
przyjrzeć się temu korpusowi jako kandydatowi na sprzęt reporterski.
poniedziałek, 14 sierpnia 2017
Canon FD 55 mm f/1,2 SSC Aspherical, Canon FD 50 mm f/1,2L, Canon EF 50 mm f/1,2L USM: standard według Canona, czyli soczewka asferyczna raz, dwa i trzy (EN)
Canon FD 55 mm f/1,2 S.S.C. Aspherical, Canon FD 50 mm f/1,2L, Canon EF 50 mm f/1,2L USM |
Niech się nikomu nie wydaje, że dwa testy obiektywów Canona w ciągu dwóch tygodni to wyraz preferencji dla jednej marki. Po prostu nie mogłem zmarnować okazji użyczenia przez InterFoto niezwykle rzadko pojawiającego się na rynku wtórnym obiektywu Canon FD 55 mm f/1,2 S.S.C. Aspherical. Dodając do niego Canona FD 50 mm f/1,2L oraz Canona EF 50 mm f/1,2L USM otrzymałem trójkę pozwalającą prześledzić pełen rozwój superjasnego obiektywu standardowego w wydaniu Canona... no prawie pełen. Prawie, bo najstarszy z testowanych obiektywów to z kolei tak naprawdę trzecia wersja pierwszej z testowanych konstrukcji (schemat optyczny wszystkich trzech wersji pozostał niezmieniony, ale pierwsze dwie miały ręcznie szlifowaną soczewkę asferyczną, podczas gdy testowana tutaj trzecia wersja wyposażona była w maszynowo szlifowany element asferyczny).
![]() |
Partner testu |
Canon EF 50 mm f/1,2L USM, przysłona f/1,2 |
Aneta Mikulska - droga do fotografii i fotografia w drodze
![]() |
Ostatni dzień listopada (Okuniew, listopad 2016) |
Jarosław Brzeziński:
Aneto, poznaliśmy się w roku 2008, kiedy oboje fotografowaliśmy obchody
470-lecia założenia Okuniewa. Jesteś chyba bardzo związana z tymi okolicami, bo
mimo rozlicznych podróży zagranicznych nie zaniedbujesz ich fotograficznie. Czy
jest to wyrażony zdjęciami lokalny patriotyzm?
![]() |
Wschód słońca w Zabrańcu (Zabraniec, maj 2017) |
poniedziałek, 7 sierpnia 2017
Karnawał w Wenecji (EN)


Krzysztof Gierałtowski: portret subiektywny
Wiele lat temu moja żona przeprowadziła cykl wywiadów z czołowymi polskimi fotografami; niestety po tych tekstach nie został żaden ślad w Internecie. Postanowiłem je zrekonstruować. Teksty zostały wpisane od nowa i uzyskałem zgodę na publikację tych samych zdjęć, które towarzyszyły oryginalnym wywiadom. Dzisiaj pierwszy z odtworzonych wywiadów, przeprowadzony w roku 1996 z Krzysztofem Gierałtowskim, legendą polskiej fotografii. portretowej Tekstowi towarzyszą znakomite zdjęcia portretowe jego autorstwa. W wywiadzie, który stanowi cenny zapis "stanu ducha" fotografii sprzed lat dwudziestu, zawarte są barwne opowieści fotografa o perypetiach zawodowych i zrealizowanych sesjach portretowych.
Iza Makiewicz-Brzezińska: Kiedyś miał pan zostać lekarzem, studiował też w szkole filmowej, ale ostatecznie – wybrał zawód fotografa…
Krzysztof Gierałtowski: Uważam że mógłbym być bardzo dobrym lekarzem, jednakże
ze względu na mój zły charakter nie nadaję się do pracy w zhierarchizowanym
świecie medycyny. Jako fotograf wykonywałem czasem „operację”, którą
najtrafniej określają słowa: „naplucie redaktorowi naczelnemu na głowę”.
Kończyło się to zwykle wyrzuceniem z pracy. Nie miałem jednak żadnych kłopotów
ze znajdowaniem następnego zajęcia, ponieważ redaktorzy naczelni są rozliczani
przede wszystkim z tego, czy ich pracownicy dobrze wykonują swój zawód. Ale
gdybym jako lekarz zachował się równie bezceremonialnie wobec profesora –
skończyłoby się to dla mnie o wiele gorzej!
Cebulowe krążki. Aneks do wpisu o ewolucji superjasnego obiektywu portretowego Canona (EN)
Jestem wdzięczny użytkownikom ProfHankD oraz MusicmanUK, którzy na forum amerykańskiego dpreview.com
zwrócili moją uwagę na źródło "cebulowych krążków”.
Ten efekt pochodzi z powstałych w formie do odlewania soczewek niedokładności powierzchni elementów asferycznych. Ręczne szlifowanie usuwa te niedokładności, ale
jest niezwykle pracochłonne i kosztowne. Około roku 1975 Canon stworzył
technologię maszynowego szlifowania soczewek asferyczych, czym się chwalił w
materiałach prasowych i reklamowych; pozwoliło to na znaczne obniżenie kosztów i
masową produkcję takich soczewek. Jednakże maszynowe szlifowanie nie było w
stanie w dostatecznym stopniu usunąć niedokładności powierzchni soczewek
ponieważ szlifierki były dostosowane do szlifowania powierzchni sferycznych, a
nie asferycznych. Zatem Canon 85mm f/1.2 S.S.C. Apsherical miał już soczewkę
asferyczną szlifowaną maszynowo a „cebulowe krążki” pojawiają się we
wszystkich wersjach tej superjasnej portretówki Canona. Podobno dopiero około roku 2014 Panasonic udoskonalił technologię szlifowania maszynowego
soczewek asferycznych do tego stopnia, że możliwe jest uniknięcie efektu „cebulowych
krążków”. W roku 2016 Sony pochwaliło się podobnym osiągnięciem.
English version
I am grateful to users ProfHankD and MusicmanUK who
brought to may attention the source of "onion rings" effect at
"Adapted lenses" forum of dpreview.com. To quote ProfHankD:
"Onion rings generally come from imprecision in the surface of aspheric
elements. Basically, they're machining marks transferred from the mold and not
polished out because conventional polishing machines can only do spherical
surfaces. Hand-polished aspherics should not
have them". In 1975 Canon boasted of developing a machine-polishing
process for aspherics, which greatly reduced costs and allowed for mass
production of aspherical lenses. Therefore, Canon 85mm f/1.2 S.S.C. Aspherical
already had a machine-polished aspherical lens element, and so "onion
rings" appear in all versions of this superfast Canon portrait lens.
Apparently, as late as in 2014 Panasonic perfected machine-polishing technology
to a degree eliminating "onion rings". In 2016 Sony boasted of a
similar achievement.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Edward Hartwig: Przypadek według Edwarda H.
Rekonstrukcja rozmowy jaką w roku 1997 Iza Makiewicz-Brzezińska odbyła z gigantem polskiej fotografii – Edwardem Hartwigiem. Iza M...
