poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Sony a5100: podczerwone popołudnie w ogrodach na dachu BUW i Centrum Nauki Kopernik (EN)


Przy okazji ekspozycji moich starych zdjęć w podczerwieni we Wzorcowni w Sulejówku, postanowiłem wznowić - ostatnio dość rzadkie - wyprawy w poszukiwaniu tematów do zdjęć podczerwonych i wybrałem się do ogrodów na dachu BUW i Centrum Nauki Kopernik w Warszawie. Wszystkie zdjęcia zrobiłem przerobionym aparatem Sony a5000 z obiektywem Canon EF-S 10-18 mm f/4,5-5,6 IS STM zamocowanym przez adapter Metabones.


Sony a5100 jako aparat do podczerwieni ma równie wiele zalet, co wad. Do zalet należy zaliczyć niską cenę zakupu, małe gabaryty pozwalające zawsze nosić aparat ze sobą, możliwość ustawienia własnego balansu bieli, oraz zamocowania praktycznie każdego obiektywu przez odpowiedni adapter. Wady to po pierwsze dość utrudniona przeróbka i brak wizjera zmuszający do kadrowania i ustawiania ostrości na tylnym ekranie LCD; ten jest niskiej jakości a przy ostrym świetle zewnętrznym niewiele na nim widać. Ponadto matryca jest przeciętnej jakości - szczególnie dotyczy to jej rozpiętości tonalnej. Sony a5000 nie był zaprojektowany jako aparat zaawansowany, więc komfort robienia zdjęć wymagających sporej ingerencji ręcznej w ustawienia jest niski, ale zdjęcia są przyzwoite. Bardzo pozytywnie zaskakuje dość tani niepełnoklatkowy obiektyw Canon EF-S 10-18 mm f/4,5-5,6 IS STM - zarówno ostrością, kontrastem jak i przydatnością do zdjęć podczerwonych; niezależnie od przysłony nie wykazuje on najmniejszych śladów najgorszej zmory fotografii podczerwonej, czyli zjawiska o nazwie "hot spot" objawiającego się wyraźną jasną plamą w środku kadru. Należy dodać, że "hot spot" występuje czasem w obiektywach drogich i dających w widmie widzialnym obraz wysokiej jakości, a nie musi się pojawić w taniej i przeciętnej optyce. Bywa zdradliwa - jak w przypadku obiektywu dołączanego często w zestawie do niepełnoklatkowych bezlusterkowców Sony, czyli Sony E PZ 16-50 mm f/3.5-5.6 OSS. Wydaje się, że nie ma straszliwej "gorącej plamy" i tak w istocie jest przy pełnym otworze przysłony, ale już przy f/8  plama się pojawia. Pod tym względem obiektywy są kapryśne, czyniąc drogę fotografującego w podczerwieni krętą i pełną pułapek.











 
An infrared afternoon in the gardens on the roof of the University of Warsaw Library and the Copernicus Science Centre
 
After a long break I have recently returned to infrared photography. One of the trips in search for inspiration took me to the gardens on the roof of the University of Warsaw Library and the Copernicus Science Centre. All photos were taken with an IR-converted Sony a5000 camera with a Canon EF-S 10-18mm f/4.5-5.6 IS STM lens mounted via a Metabones adapter.
As an infrared-converted camera, Sony a5000 has as many pros as cons. Pros include low buying price, small size and weight making it highly portable, the option to preset the white balance and the capability to mount virtually any lens via a proper adapter. Cons include time- and effort-consuming conversion, absence of a viewfinder forcing the user to frame and focus on the poor quality back LCD, which becomes close to impossible to view in bright sunlight. On top of that, the sensor is of quite average quality, particularly as regards dynamic range. Sony a5000 was not designed as an advanced camera, so it is hardly comfortable to use when manual settings are required, but resulting photos are decent. I was pleasantly surprised by the relatively cheap Canon EF-S 10-18mm f/4,5-5,6 IS STM lens – both in terms of sharpness, contrast and usefulness in infrared photography; regardless of the aperture used it does not display the most dreaded problem of infrared photography, i.e. "hot spot". “Hot spot" is sometimes found in expensive lenses giving excellent image quality in visible range, while it does not necessarily show up in cheap and average optics. It can be treacherous – as is the case of the kit lens for Sony’s cropped sensor mirrorless cameras, i.e. Sony E PZ 16-50mm f/3.5-5.6 OSS. While the lens delivers clean images wide open, „hot spot” rears its ugly head at around f/8. The road ahead of infrared photographers is winding and full of traps.

8 komentarzy:

  1. Faktycznie 10-18 stm jest całkiem użyteczny w fotografii IR. Ze zmodyfikowanym na pełne spektrum 50D bez najmniejszych problemów używam też 18-55 stm mk1 i 55-250 stm. 70-300 is usm oraz samyang 24 ts-e są również świetne w IR ale gabaryty i ciężar mogą odstraszać. Pozdrawiam całą ekipę INTERFOTO, która towarzyszy mi w zakupach od początku mojej fotoprzygody!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za uzupełnienie informacji o obiektywach Canona dobrze pracujących w IR. Czy gdzieś Pan publikuje swoje podczerwone zdjęcia?

      Usuń
  2. Tak. Zapraszam na mojego bloga o IR
    http://rafalczubinskifotografia.blogspot.com/
    gdzie znajdzie Pan linki do moich galerii na 500px, facebook i jeszcze kilku innych portalach.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałem i obejrzałem. Świetne zdjęcia i profesjonalny tekst. Pozdrawiam

      Usuń
    2. Bardzo mnie cieszy, że się Panu podoba. Pozdrawiam i zapraszam na moje kolejne zmagnia z materią IR :)

      Usuń
    3. Mnie cieszy to, że coraz więcej osób poważnie i zawodowo zabiera się w Polsce za fotografię podczerwoną.

      Usuń
  3. Hot spot tyczy się głównie nowszej optyki szczególnie zoomy. Stara optyka zwykle go nie ma. Zwykle widać na podziałce obiektywy czy jest przystosowany: czerwona kropka bądz kreska, albo czerwona "R"-miało to na celu uwzględnienie korekty w czasach kiedy IR robiono na ślepo. W pentaxie przykładowo krótki kit nie ma Hot spora,a więc te nowe nie oznaczone nie muszą być złe. Przykład https://www.flickr.com/photos/kamilpluta/30920669561/in/album-72157676577334336/

    OdpowiedzUsuń
  4. Czerwona kropka lub kreska służyła wyłącznie do korekcji ustawienia ostrości, natomiast nic nie mówi o tym, czy obiektyw się sprawdzi w cyfrowej fotografii podczerwonej czy nie. I nie jest to wcale kwestia wieku optyki. Najprostszy przykład: absolutny guru od sprzętu Nikona, Bjørn Rørslett, testuje obiektywy również pod kątem przydatności do fotografii w podczerwieni. Wystarczy spojrzeć na stronę z testami standardowych obiektywów Nikona, żeby zobaczyć, że „hot spot” pojawia się na zdjęciach z „pięćdziesiątek” różnych generacji:
    http://www.naturfotograf.com/lens_norm.html

    OdpowiedzUsuń

Edward Hartwig: Przypadek według Edwarda H.

  Rekonstrukcja rozmowy jaką w roku 1997 Iza Makiewicz-Brzezińska odbyła z gigantem polskiej fotografii – Edwardem Hartwigiem. Iza M...