„Street photography”, czyli
reportaż uliczny jest ostatnio modny. Prawie każdy aparat można wykorzystać w
tej dziedzinie fotografii, ale oczywiście niektóre nadają się to tego celu
bardziej, a inne mniej. Czasem zamiast szukać aparatu w sklepie, lepiej
poszukać go u siebie w domu. Być może sprzęt znajdujący się w naszej torbie
fotograficznej to jest właśnie to. Jako, że mam Sony a6000, postanowiłem
przyjrzeć się temu korpusowi jako kandydatowi na sprzęt reporterski.
Sony a6000 jest na rynku od
półtora roku więc nie będę powtarzał powszechnie znanych specyfikacji a skupię
się jedynie na przydatności aparatu do ulicznego reportażu. Zacznę od tego, co
jest bolączką wszystkich bezlusterkowców Sony, z jakimi miałem do czynienia: żywotności
akumulatorów. Może dla osoby używającej na co dzień smartfona żywotność baterii
w bezlusterkowcach Sony jest czymś normalnym; jednak dla kogoś takiego jak ja,
kto używa od lat lustrzanek cyfrowych, szybkość z jaką wyczerpują się
akumulatory w A7 czy a6000 była początkowo szokiem i teraz nie ruszam się
nigdzie bez 2 rezerwowych. W reportażu ulicznym szybkość rozładowywania się
baterii jest niewątpliwie wadą, ponieważ możemy stracić zasilanie w jakiejś
kluczowej chwili i zanim wymienimy akumulator na zdjęcie będzie za późno.
Umieszczona w A6000 matryca
formatu APS-C o 24,3 milionach pikseli może być źródłem zdjęć świetnej jakości,
ale stawia wysokie wymagania obiektywom. W kategoriach absolutnych
wykorzystanie możliwości jakościowych matrycy jest możliwe przy dobrej technice
i świetnej optyce. Sprzedawane zazwyczaj z aparatem w zestawie z a6000 obiektywy
- Sony E PZ 16-50mm f/3.5-5.6 OSS i Sony E 55-210mm f/4,5-6,3 OSS – nie są
optycznymi arcydziełami, chociaż długi zoom jest nieco lepszy. Ale w reportażu
nie o idealną jakość chodzi i wspomniane obiektywy - chociaż nie oddają pełnej sprawiedliwości
matrycy Sony a6000 – są wystarczające a przy tym tanie, małe i lekkie. Przy niskich
ekwiwalentach ISO jakość zdjęć z matrycy Sony a6000 jest świetna; przy
najwyższych pojawiają się szumy, więc warto zostać poniżej ISO 6400.
Mocną stroną a6000 jest 179-polowe
samoczynne ustawianie ostrości wykorzystujące detekcję fazową. Szybkość autofokusa
nie jest może jeszcze na poziomie najlepszych aparatów systemu Mikro 4/3, ale i
tak jest imponująca. Jeśli dodamy do tego zdolność do wykonywania zdjęć
seryjnych z szybkością do 11 klatek na sekundę, mamy do czynienia z aparatem
zdolnym do rejestracji szybko poruszających się obiektów. Czasem przydaje się
to w reportażu ulicznym, ale zazwyczaj nie jest kluczowe. Najlepsze zdjęcia
uliczne w dwudziestym wieku zrobiono aparatami z ręcznym ustawianiem ostrości –
często szerokokątnymi obiektywami ustawionymi na odległość hiperfokalną, dzięki
czemu przy przysłonie przymkniętej do f/11 ostre jest wszystko, na przykład, od
0,7 metra do nieskończoności. Ale jeśli robimy reportaż dłuższym obiektywem,
samoczynne ustawianie ostrości w a6000 sprawdza się świetnie. Przy okazji
odkryłem, że ciągłe ustawianie ostrości w tym aparacie działa precyzyjniej i
lepiej niż autofokus pojedynczy. Wielką wadą bezlusterkowców Sony jest brak
specjalnego joysticka wyboru pól ustawiania ostrości, co uniemożliwia ich szybką
zmianę.
Elektroniczny wizjer jest
całkiem niezły, ale ja znacznie częściej korzystam z tylnego, odchylanego
ekranu, który pozwala na kadrowanie z poziomu biodra czy ziemi. Fabrycznie
aparat Sony a6000 jest tak skonfigurowany, że posługując się czujnikiem
rozpoznającym to, że zbliżamy oko do wizjera automatycznie dokonuje
przełączenia między wyświetlaniem obrazu w wizjerze lub na tylnym ekranie. Przy
kadrowaniu z poziomu biodra, system bardzo często reaguje na to, że aparat jest
blisko naszego ciała i włącza wizjer, uniemożliwiając nam kadrowanie z góry.
Żeby tego uniknąć należy w menu włączyć na stałe wyświetlanie obrazu na tylnym
ekranie.
Do zalet a6000 w fotografii
ulicznej należy zaliczyć jego gabaryty – jest to aparat mały i lekki; niska
sylwetka i brak elementów sterujących – poza spustem migawki - z przodu sprawiają,
że nie rzuca się w oczy. Ponadto – mimo, że jest zdolny do rejestrowania
obrazów na profesjonalnym poziomie - nie wygląda na aparat zawodowy, co jest
bardzo pożądane w reportażu ulicznym. Na niekorzyść z kolei przemawia całkowity
brak uszczelnień – gdy zaczyna padać deszcz, oznacza to raczej koniec naszej
przygody z reportażem ulicznym i Sony a6000. Bezlusterkowce Sony mają dość
głośne migawki, przy czym pełnoklatkowy A7 jest głośniejszy niż a6000. Myślę,
że migawka w a6000 jest po prostu mniejsza, bo musi kryć mniejszy obszar. Ale
przy normalnym poziomie hałasu ulicznego, nie zdarzyło mi się żeby ktokolwiek
zwrócił uwagę na odgłos migawki a6000. Dodatkowo można uruchomić funkcję
elektronicznej pierwszej zasłonki i wtedy słychać tylko zamykanie się migawki.
W sumie Sony a6000 okazał
się lepszym aparatem „ulicznym” niż myślałem. Nikt nie zwraca na niego uwagi, w
hałasie ulicznym jest właściwie niesłyszalny, kadrowanie od góry na tylnym
ekranie jest łatwe, a jakość zdjęć bardzo dobra. Ale gdybym mógł wybrać dowolny
aparat do reportażu ulicznego, Sony a6000 nie znalazłby się na samym szczycie
mojej „krótkiej listy”.
[Zrekonstruowany wpis z roku 2015]
[Zrekonstruowany wpis z roku 2015]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz