Podróż do Toskanii i Umbrii wiosną 2005 roku to ostatnia daleka wyprawa, w jaką zabrałem lustrzankę cyfrową Canona. Niedługo później z powodu rozczarowania jakością brzegową szerokokątnego zooma tej firmy przeszedłem na ciemną stronę mocy, czyli do obozu Nikona. Nie zmienia to faktu, że do większości zastosowań używany przeze mnie we Włoszech Canon EOS-1D Mark II był świetnym aparatem. Po Canonie EOS 20D, z którego korzystałem przedtem, cyfrowa "jedynka" była jak przejście do wyższej ligi. To nie znaczy, że 20D był tandetny; ale EOS-1D Mark II to klasa sama w sobie. Nie mówiąc już o tym, że "dwudziestka" miała irytującą tendencję do "backfocusingu": zdarzało się jej ustawiać ostrość daleko za obiektem, na którym wypadał punkt autofokusa.
Blog głównie o sprzęcie fotograficznym i nieco o fotografii, a do tego dorzucone czasem trochę tego i trochę owego; wszystko wymieszane w proporcjach, którym przyświeca przepis Witolda Dederki na wywoływacz fotograficzny: nie za dużo, nie za mało, a w sam raz.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Canon EOS-1D Mark II. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Canon EOS-1D Mark II. Pokaż wszystkie posty
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Edward Hartwig: Przypadek według Edwarda H.
Rekonstrukcja rozmowy jaką w roku 1997 Iza Makiewicz-Brzezińska odbyła z gigantem polskiej fotografii – Edwardem Hartwigiem. Iza M...
