poniedziałek, 25 września 2017

Fujifilm X-E3 – uliczny sztukmistrz formatu APS-C (EN)



To jest moje pierwsze bliskie spotkanie trzeciego stopnia z aparatami cyfrowymi Fujifilm. Nie licząc kilku przelotnych zauroczeń, nigdy nie zainteresowałem się na poważnie produktami tej firmy i poruszałem w trójkącie Canon-Nikon-Sony. Do testu namówił mnie Bartek Kania, wielbiciel i użytkownik serii X-E. Mając zapewnione jego wsparcie „merytoryczne” uznałem, że zrecenzowanie najnowszego produktu nieznanej mi linii sprzętu to świetne wyzwanie na koniec lata.

Partner testu
Mówię o recenzji, gdyż miałem sprzęt przez dwa dni, więc nie jest to pełen test aparatu sprawdzający - na przykład - szumy przy każdym ekwiwalencie ISO itd. Ponadto mogę swoje wrażenia opierać wyłącznie na plikach JPEG, ponieważ pliki RAF (w nomenklaturze Fufifilm tak się nazywają RAW-y) z X-E3 nie były jeszcze obsługiwane przez Adobe.
X-E3 wyposażono w matrycę X-Trans III
Gdy spytałem Bartka, który cały czas używa X-E1, czego oczekuje po X-E3, napisał tak:
W X-E1 bardzo mi się podobała koncepcja aparatu z wizjerem tam, gdzie jego jedyne właściwe miejsce (przynajmniej dla prawo-ocznych), oraz to, że ten aparat nie udaje lustrzanki i nie ma żadnych „garbów” czyniących go mniej poręcznym (jak to jest w Fuji X-T20, Sony a7, Olympusach itp). Lubię też obraz z matrycy X-E1. Niestety ergonomia jest w tym aparacie fatalna, pokrętło które może załatwić połowę problemów z pracą z aparatem służy prawie do niczego. Pole ostrości wybiera się z łatwością gry w Pacmana (nie ma to  większego znaczenia, bo aparat ma kiepski autofocus).
Po X-E3 oczekuję, że:
Ø Dżojstik od wyboru pól AF będzie działał świetnie;
Ø Pod palcem serdecznym na nowym pokrętle będę mógł ustawić pełen zakres czasów, a na pokrętle tylnym ISO. Przydałby się jeszcze przycisk do pomiaru punktowego światła oraz ulepszony AF śledzący.
Ø Nadal będzie mi brakować odchylanego ekranu


Długo, bo aż cztery lata, trzeba było czekać na trzecie wcielenie serii X-E, a to spowodowało lawinowe narastanie „list życzeń” dotyczących parametrów następcy X-E1 i X-E2 tworzonych przez użytkowników tamtych dwóch pierwszych modeli. Fujifilm X-E3 to bezlusterkowiec średniej klasy przeznaczony dla entuzjastów fotografii, którzy chcą robić zdjęcia niewielkim korpusem wyposażonym w wymienne obiektywy system Fujifilm X. Tak, jak jego poprzednik sprzed czterech lat, czyli X-E2, ma stylistykę wzorowaną na aparatach dalmierzowych, z elektronicznym wizjerem w lewym górnym rogu aparatu (powiększenie 0,62x / ekran OLED o 236000 punktów; niestety z krótszym punktem ocznym niż u poprzednika), ale z najnowszą matrycą o rozdzielczości 24 miliony pikseli X-Trans III i znacznie poprawionym autofokusem. Nie dodano wizjera optycznego, który wydaje się zastrzeżony dla serii X-Pro.
Generalnie zostawiono to, co charakteryzuje serię X-E i poprawiono szereg kluczowych elementów. Trzycalowy ekran (proporcje boków 3:2) jest co prawda nadal nieruchomy, ale dodano sterowanie dotykowe, które jest podobne jak w modelu X-T20, natomiast rozszerzono gamę opcji dotykowych dostępnych przy odtwarzaniu obrazów. Można użyć ekranu dotykowego do ustawiania ostrości, wyzwolenia migawki i zmiany pola autofokusa (a pól jest 325), ale dodatkowo X-E3 ma dżojstik przejęty z X-Pro2 i X-T2. Poza znanym z poprzednich modeli WiFi, dodano łączność Bluetooth jako podstawowe, czynne przez cały czas połącznie z urządzeniami mobilnymi. Korpus X-E3 jest nieco mniejszy i lżejszy od X-E2 – w istocie ma najmniejsze gabaryty spośród wszystkich modeli z bagnetem X, wizjerem i matrycą X-Trans III. Tym samym X-E3 można obecnie uznać za prawdziwie nowoczesny bezlusterkowiec z matrycą formatu APS-C i wymienną optyką: jest mały i umożliwia natychmiastowe przekazywanie zdjęć oraz dzielenie się nimi poprzez media społecznościowe. 

Filozofia Fuji jest jasna: poprawiać co się da, nie zmieniając całkowicie danej serii produktów. Linia X-E jest częścią szerszej serii X-, a każda z linii ma nieco inne cechy i nieco inną docelową grupę użytkowników. Firmie ewidentnie nie zależy na stworzeniu jednego uniwersalnego produktu dla każdego, lecz raczej szeregu specjalizowanych linii, aby zadowolić różne grupy. X-E to jakby opcja wypośrodkowana między linią X100 a X-Pro, i nie trzeba być specem od produktów Fujifilm, żeby zrozumieć jej popularność.
Zacznijmy od matrycy - tak jak w poprzednikach formatu APS-C. Do X-E3 włożono X-Trans trzeciej generacji o 24 milionach ze zintegrowanym autofokusem z detekcją fazy. Matryca X-Trans III debiutowała w styczniu 2016 roku w modelu X-Pro2, a potem znalazła się także w XT-2 oraz X-T20, a zatem jej osiągi w zakresie samoczynnego ustawiania ostrości są już dość dobrze znane, chociaż system został jeszcze wzbogacony na starcie o poprawki, które w poprzednich modelach są wprowadzone aktualizacjami zaszytego oprogramowania. Jeśli chodzi o jakość obrazu, czytając opinie na temat matryc X-trans zrozumiałem, że wzbudzają one skrajne emocje: niektórzy je deprecjonują, inni wynoszą pod niebiosa. Ci drudzy mówią krótko: najlepsze wśród matryc formatu APS-C.
Fujifilm X-E3, Fujinon XF 56 mm f/1.2 R APD
Według nich obrazy rejestrowane przez aparat są ostre, mają dużą rozpiętość tonalną i nasycone kolory, a szum wygląda ładniej i naturalniej niż z innych matryc. Pliki RAW dają spore pole manewru natomiast zachwyty zwolenników X-trans budzą pliki JPEG, w tym symulacje wyglądu obrazów z emulsji srebrowych, takich jak na przykład Velvia. I muszę przyznać, że po obejrzeniu zdjęć z X-E3 znacznie mi po drodze z wielbicielami tych matryc niż ich krytykami, tym bardziej, że lata doświadczeń w fotografowaniu imprez korporacyjnych, z których trzeba było natychmiast dostarczyć tysiące zdjęć, nauczyły mnie, że trzeba mieć dobre JPEG-i, bo zwyczajnie nie ma czasu na obróbkę plików surowych. Zdjęcia z mojego Sony A7R II  wymagają nieco pracy, aby wyglądać tak, jak te płynące prosto z X-E3.
Fujifilm X-E3, Fujinon XF 23 mm f/1.4 R
Wzrosła szybkość serii zdjęć z 7 (X-E2) do 8 klatek na sekundę, zrównując X-E3 z X-Pro2, chociaż bufor pamięci jest tu mniejszy i pozwala na rejestrację 25 plików RAW skompresowanych bezstratnie, 23 nieskompresowanych RAW-ów lub 62 plików JPEG; z migawką elektroniczną (która rozszerza skalę dostępnych krótkich czasów otwarcia migawki poza standardową wartość 1/4000 sekundy do 1/32000 sekundy) możliwe są serie do 14 klatkę na sekundę. Tak czy inaczej, ciągły podgląd obrazu jest możliwy tylko do 5 klatek na sekundę. Opóźnienie wyzwolenia migawki pozostało bez zmian, natomiast aparat się szybciej włącza a nowy algorytm wykrywania obiektu ma pozwalać na rejestrację obiektów poruszających się dwa razy szybciej niż w poprzedniku. Podobnie jak to się stało w przypadku modeli X-Pro2, X-T2 oraz X100F, w X-E3 szybkość samoczynnego ustawiania ostrości została doprowadzona do poziomu, na którym nie stanowi przeszkody w robieniu zdjęć przez docelowych użytkowników aparatu. Nie jest to sprzęt do bardzo szybkich ujęć sportowych, ale wystarczający do rejestrowania dość wartkiego przebiegu zdarzeń.
Nowe "makro" i jasne "stałki" górują nad niewielkim korpusem X-E3. Od lewej: Fujinon XF 80mm f/2.8 R LM OIS WR Macro, Fujinon XF 56 mm f/1.2 R APD, Fujinon XF 23 mm f/1.4 R
Podobnie jak we wszystkich dotychczasowych korpusach Fujifilm nie ma stabilizacji w aparacie; tę opcję dają niektóre obiektywy. Moje krótkie obcowanie z aparatem i trzema obiektywami sprawiło, że rozumiem zachwyty nad optyką serii XF. Jednak jakość jasnych "szkieł" nie może przesłonić faktu, że są one dość duże i ciężkie w stosunku tak małego korpusu jak X-E3 i po podłączeniu zaczynają przeważać sprzęt mocno do przodu. Do ulicznego reportażu wybrałbym ciemniejsze obiektywy o mniejszych gabarytach. Nie jestem też fanem ręcznego ustawiania ostrości wspomaganego silnikiem, bo jak ten ostatni padnie, nie można w ogóle "ostrzyć". Ale jest to trend przeważający w bezlusterkowcach. Niestety.
Fujinon XF 23 mm f/1.4 R nie należy do demonów szybkości, ale ciągły autofokus w X-E3 radzi sobie z rejestracją ruchu; kilka zdjęć wybranych z sekwencji
Jeśli chodzi o elementy sterujące aparatem, rewolucyjna zmiana nastąpiła z tyłu, skąd zniknął nawigator dający bezpośrednio dostęp do takich funkcji jak balans bieli czy symulacja filmów. To wydaje się niemądrym posunięciem, ale firma zwyczajnie zastąpiła nawigator fizyczny przez wirtualny – teraz przesuwamy palcem po dotykowym ekranie w górę, dół, prawo czy lewo, aby „przywołać” dostęp do tych samych funkcji. Takie rozwiązanie sprawdza się nawet wtedy, gdy patrzymy przez wizjer elektroniczny. No chyba, że - tak jak ja - jest się osobą lewo-oczną, ale wtedy ma się problem z obsługą większości cyfrowych aparatów. W każdym razie prawo-ocznym łatwiej jest przesunąć w X-E3 po prostu palec w prawo niż znaleźć prawy przycisk w jego poprzedniku. Wraz z dodanym pod kciukiem dżojstikiem, znanym już z modeli X-Pro2, X-T20­, X-T2 czy X100F, te dwie zmiany poprawiają interfejs użytkownika, a także z pewnością pomogły w miniaturyzacji korpusu. Menu "Q" jest też interaktywne dotykowo i pozwala na szybką zmianę najważniejszych parametrów aparatu. Nieruchomość ekranu pozwala utrzymać małe gabaryty aparatu, ale trudno nie odnieść wrażenia, że ma głównie na celu wyraźniejsze odróżnienie modelu X-T20 od X-E3.
W modelu X-E3, firma Fujifilm wprowadziła znaną już z X-T20 funkcję, która kiedyś była dość powszechna w skomplikowanych aparatach – natychmiastowe przełączenie w tryb pełnej automatyki. Przydawała się, gdy użytkownik „zaplątał się” w zaawansowanych ustawieniach, albo gdy prosiło się kogoś nie znającego naszego aparatu o zrobienie nim zdjęcia. Po przełączeniu w tryb „Auto” X-E3 ignoruje wszelkie ustawienia użytkownika. Na szczęście po skorzystaniu z niego, jedno przesunięcie dźwigni z powrotem przywraca nasze własne ustawienia. Jedyny zarzut jest taki, że w trybie „Auto” aparat rejestruje tylko plik JPEG. Fajnie byłby dostać na wszelki wypadek też RAW, ale nie można mieć wszystkiego.
X-E3 to pierwszy aparat firmy Fujifilm mający – poza WiFi -Bluetooth jako standard do przekazywania zdjęć na smartfony czy tablety – połączenie jest szybkie i zużywa niewiele energii w porównaniu z WiFi. Nowa aplikacja błyskawicznie paruje aparat z urządzeniami mobilnymi; od użytkownika zależy czy pliki będą przekazywane automatycznie czy też on sam wybierze, które pliki zostaną przekazane. W pierwszym przypadku pliki są automatycznie przesyłane w chwili włączenia aparatu, lub wejścia a tryb odtwarzania zdjęć. Ikona na ekranie pokazuje ile plików zostanie przesłanych. Jako, że Bluetooth zużywa minimum prądu, można to połączenie zostawić włączone na stałe. Po stronie wideo, podobnie do X-T2 oraz X-T20, X-E3 filmuje w jakości 4k przy 24, 25 lub 30 klatkach na sekundę przez czas do dziesięciu minut, lub w jakości 1080p przy maksymalnie 60 klatkach na sekundę do 15 minut; w przeciwieństwie do X-T2 nie można dołączyć uchwytu z dodatkowym akumulatorem dla wydłużenia czasu rejestrowanych filmów.

Korpus przy wymiarach 121x74x43 mm oraz wadze 337 g z akumulatorem jest nieco cieńszy i węższy od X-E2(S) a także odrobinę lżejszy. Z przodu aparatu przeniesiono lampkę wspomagającą autofokus, aby zrobić miejsce dla nowego pokrętła, a uchwyt jest nieco lepiej wyprofilowany i głębszy - wystarczająco dla osób o małych dłoniach, Jeśli ktoś ma duże dłonie, można poprawić ergonomię dołączając opcjonalny uchwyt MHG-XE3 wyposażony od razu w mocowanie statywowe w systemie Arca Swiss (ale nie jest to L-kształtka, czyli nie da się zamocować w pionie). MHG-XE3 ma tę zaletę, że pozwalając szybko zamocować aparat na statywie zachowuje jednocześnie dostęp do karty pamięci oraz akumulatora. To ważne o tyle, że komora akumulatora i karty jest położona zaraz obok wyjścia statywowego w X-E3 i dostęp do nich zostaje zablokowany przez standardowe płytki do głowic. Z kolei umieszczone z tyłu uchwytu aparatu guzki "AF-L" i "Q" wystają bardziej niż w poprzednikach i zdarzyło mi się je nieumyślnie wcisnąć.
 Z czystej ciekawości Bartek poprosił kilku uczestników prowadzonej przez siebie grupy fotograficznej, którzy nie mieli nigdy do czynienia z aparatami Fujifilm a sami robią zdjęcia zupełnie innym, często nie-cyfrowym sprzętem, o wrażenia z pierwszego zetknięcia z X-E3.
Gerard, który fotografuje Canonem EOS 6D i Sony a6000: „X-E3 – rewelacyjny wizjer, aparat dobrze leży w ręku, ale obsługa jest lepsza w X-E1, a ekran dotykowy w X-E3 jest do niczego”.
Olga, która fotografuje Nikonem Coolpix, smartfonem, analogowym Canonem EOS 30 i Lomo: „Na plus ustawianie ostrości na ekranie dotykowym, możliwość wyboru tradycyjnej obsługi – ustawianie ISO na pokrętle. Na minus – brak możliwości dotykowego sterowania menu, a X-E1 trzyma się wygodniej”.
Adam, który fotografuje analogowymi aparatami Lomo oraz Praktica MTL: „Mimo, że jest lekki i nieskomplikowany, wyposażony w małą ilość przycisków, jest bardzo intuicyjny. Wszystko było tam, gdzie się tego spodziewałem. Myślę, że gdybym spędził z nim dłuższą chwilę, poznałbym go na wylot”.


Autorka zdjęcia: Ola Dohnalik. Na zdjęciu Bartek, Gerard i Adam. Fujiflm X-E3, Fujinon XF 18-55 mm f/2.8-4 OIS
Co do zastrzeżeń dotyczących ergonomii, zawsze podchodzę do nich ostrożnie. Jako, że moim głównym aparatem jest Nikon D810, mógłbym od razy zdyskredytować ergonomię X-E3. Ale przypominam sobie jak kiedyś zmieniając kilkukrotnie systemy (głównie między Canonem i Nikonem) w pierwszej chwili uważałem, że nie da się aparatów nowego systemu obsługiwać, a  tymczasem po tygodniu ich obsługa stawała się drugą naturą. Mały aparat do fotografii ulicznej nie może mieć ergonomii dużej lustrzanki studyjnej, bo przestałby być mistrzem ulicy.

Autor zdjęcia:  Bartek Kania. Fujifilm X-E3, Fujinon XF 56 mm f/1.2 R APD, ISO 2500

Pisałem już o tym, że X-E3 uległ miniaturyzacji. Udział w tym ma eliminacja wyskakującego flesza – zamiast niego firma dodaje teraz w komplecie lampę EF-X8, ale nie każdemu się to spodoba. Ja nie korzystam z wbudowanych lamp, ale są użytkownicy, którzy uważają je za ważny element aparatu – w razie potrzeby zawsze „mamy je przy sobie”, a na dodatek w poprzedniku taką lampę można było "zmusić" do błyskania w górę. EF-X8 zawsze błyska na wprost. Gorącej stopce przybyło teraz styków i znalazła się dokładnie w osi obiektywu; ponadto na górze korpusu nad samo mocowanie obiektywu przemieszczono porty mikrofonowe i bardziej je od siebie odsunięto.

 Układ góry aparatu to znajomy – przypominający „dalmierze” - widok dla wszystkich użytkowników serii Fujifilm X-: pokrętło czasów otwarcia migawki  (których zakres rozszerzono z 1/4 do 1 sekundy), włącznik ze spustem migawki wyposażonym w wyjście w tradycyjny wężyk spustowy, podwyższone pokrętło korekcji ekspozycji (z nową pozycją „C” pozwalająca na poprawkę w zakresie od -5 do +5 EV), i przycisk Fn. Co prawda nie ma tu pokrętła łączącego zmianę ekwiwalentu czułości ISO i czasu otwarcia migawki z modelu X-Pro2, ale z przodu aparatu pojawiło się niewielkie, "kilkalne" pokrętło do przewijania. Myślałem, że dodatkowo będzie mu można przyporządkować dowolną funkcję, ale w testowanym przeze mnie aparacie służyło ono ewidentnie do zmiany ISO. Kliknięcie "wywołuje" skalę ISO, kręcenie zmienia wartości, ponowne kliknięcie zapamiętuje wybraną wartość. Mam nadzieję, że jakaś aktualizacja oprogramowania aparatu rozszerzy funkcjonalność przedniego pokrętełka.
Autor zdjęcia: Bartek Kania. Fujifilm X-E3, Fujinon XF 23 mm f/1.4 R, ISO 4000
Recenzja Bartka:
Na wstępie powiem, że ta recenzja będzie bardzo subiektywna. Jestem fanem koncepcji lini X-E i uważam, że do fotografii ulicznej oraz podróżniczej nie ma nic lepszego niż „cyfrowa CMEHA"; dlatego zawsze wyczekuję kolejnego X-E, by następnie pozostać przy pierwszej generacji. Nowy X-E3 w końcu odszedł od stylistyki aut z lat 90, ekran nie wygląda jak doklejony, a wymiary korpusu porzuciły proporcje kasety VHS. Po włączeniu aparatu, dobre pierwsze wrażenie mija, menu jest jeszcze mniej przyjazne niż w poprzednikach, dotykowy ekran działa opornie a ścieżka View Mode jest stanowczo za długa, wspomaganie MF jest bardzo dyskretne i praktycznie nie działa poza obszarem detekcji fazowej. Na szczęście dotykowy ekran można wyłączyć, a V.M. ustawić tylko w tryb wizjera. Dzięki możliwości szerokiej personalizacji pokręteł i przycisków oraz Q-menu można w ogóle nie korzystać z ekranu i menu głównego; mi udało się tak skonfigurować aparat, że dostęp do kluczowych funkcji miałem lepszy niż w lustrzance, z którą pracuje na co dzień. Oczywiście ergonomia jest gorsza niż w dużych aparatach reporterskich, ze względu na wielkość korpusu, ale moim zdaniem nie ustępuje ona takim aparatom jak np Sony serii A7, czy analogowy Nikon FM. Fotografowanie tym aparatem sprawiło mi dużą przyjemność, choć okupiłem ją 4 godziną walką z softwarem. O jakości zdjęć nie mogę się wypowiedzieć, gdyż ja robię pliki RAF a Adobe nie wspiera jeszcze RAFów z X-E3. Z tego co udało mi się podejrzeć na RawTherapee, nie jestem w stanie za wiele powiedzieć. Jeśli chodzi o filmowanie, na papierze parametry wyglądają podobnie jak w Nikonie D850, prawda jest jednak taka, że nie udało mi się znaleźć zapisu o zwiększonej dynamice obrazu a AF podczas filmowania jest daleki od tego co proponuje nam Sony w większości swoich produktów. Podsumowując, jeśli przedrzemy się przez menu i wyłączymy funkcje smartfonowe, Fujifilm XE-3 jest dokładnie tym, czego oczekiwałem od serii X-E.
Autor zdjęcia: Bartek Kania. Fujifilm X-E3, Fujinon XF 23 mm f/1.4 R, ISO 25600
Moje podsumowanie:
Niewielkie rozmiary X-E3 czynią go doskonałym aparatem w fotografii podróżniczej, dokumentalnej, ulicznej a także świetnie posłuży jako dodatkowy korpus dla fotografów ślubnych. Przy tym wszystkim design jest minimalistyczny, stylistyka to nieomal wzór czystej formy o płynnych liniach, a metalowa konstrukcja - znakomita. Ergonomia nie jest idealna, ale czy klasyczne dalmierzowe Leiki królujące niegdyś przez dziesiątki lat w reportażu były wygodniejsze? Dotykowy ekran będzie zapewne budził kontrowersje, ale ci, którzy go nie polubią, mają opcje wyłączenia dotyku. Autofokus jest na niezłym poziomie, obiektywy znakomite, a zdjęcia prosto z aparatu mogą się podobać. X-E3 to najlepszy aparat serii X-E. Czy to najlepsze Fuji? To zależy dla kogo. Dla osób, którym odpowiada jakość zdjęć i stylistyka X100F, ale chcą mieć możliwość wymiany obiektywów, odpowiedzią jest X-E3 ze „stałką”. Jako, że X-E3 i X-T20 mają wiele wspólnego i podobną cenę, wybór zależy od indywidualnych preferencji, na przykład tego czy chcemy mniejszy korpus o stylistyce „dalmierzowej” z Bluetooth, dżojstikiem do wyboru pola autofokusa i wizjerem z boku aparatu (X-E3),  czy też większy o stylistyce „lustrzankowej” ruchomym ekranem i wizjerem pośrodku (X-T20). Moje pierwsze bliskie zetknięcie z produktem Fujifilm uświadomiło mi, że na pewno nie jest ambicją firmy chęć zaspokojenia wszystkich potrzeb jednym aparatem, zapewne zgodnie z myśleniem, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. I chociaż widziałem ostatnio aparat, który tej tezie przeczy (ale o tym wkrótce), nie da się ukryć, że dla pewnej określonej grupy odbiorców firma Fujfilm stworzyła aparat, który nie łatwo będzie przebić.

Dziękuję firmie InterFoto http://www.interfoto.eu/ za udostępnienie sprzętu do testu.
Dziękuję Bartkowi Kani  za cenne uwagi i recenzję aparatu oraz Wzorcowni z Sulejówka https://www.facebook.com/klubokawiarniawzorcownia za pomoc w realizacji testu.
Wszystkie zdjęcia - poza opatrzonymi imionami i nazwiskami ich autorów - są autorstwa Jarosława Brzezińskiego.
Fujifilm X-E3, Fujinon XF 23 mm f/1.4 R
Fujifilm X-E3, Fujinon XF 23 mm f/1.4 R
Fujifilm X-E3, Fujinon XF 23 mm f/1.4 R

Fujifilm X-E3, Fujinon XF 23 mm f/1.4 R

Fujifilm X-E3, Fujinon XF 23 mm f/1.4 R
Fujifilm X-E3, Fujinon XF 23 mm f/1.4 R

Fujifilm X-E3, Fujinon XF 23 mm f/1.4 R

Fujifilm X-E3, Fujinon XF 23 mm f/1.4 R
Fujifilm X-E3, Fujinon XF 23 mm f/1.4 R

Fujifilm X-E3, Fujinon XF 23 mm f/1.4 R

Fujifilm X-E3, Fujinon XF 56 mm f/1.2 R APD

Fujifilm X-E3, Fujinon XF 56 mm f/1.2 R APD
Fujifilm X-E3, Fujinon XF 23 mm f/1.4 R
Fujifilm X-E3 - a street conjurer of APS-C format
Owing to its small size and weight, X-E3 is an excellent camera for travel, documentary, street photography and it will work very well as a second – or third - body for wedding photographers. The design is minimalistic, pure form styling with fluid lines is exemplary, and metal construction is great. Ergonomically, the camera misses the mark, but classic rangefinder Leicas, which used to rule the world of reportage photography for decades, did not fare any better in this respect. The touchscreen will be certainly a „love or hate” affair, but control by touch can be switched off. Autofocus is truly improved upon it its predecessor, and JPEGs straight from the camera will make most users happy. X-E3 is the best camera in X-E series by a safe margin. Is it the best Fujifilm mirrorless camera yet? Well, it depends on who the end user is. For those who like the image quality from, and styling of X100F, but prefer interchangeable lens solutions, an X-E3 with a prime is an answer. As X-E3 and X-T20 share a lot of internals and have a similar price, the choice between the two is up to individual preferences; for example whether we want a smaller body with rangefinder styling, Bluetooth, a joystick for AF point selection and an offset viewfinder (X-E3), or a bigger one with SLR styling, tilting LCD screen and central viewfinder (X-T20). My first close encounter with a Fujifilm product showed that it definitely is not the company’s ambition to satisfy all needs with a single camera, true to the thinking that a Jack of all trades is master of none. And although I have recently seen a camera that defies such thinking (I think most of you will know which camera I mean), I have to admit that with X-E3 Fujfilm created a camera that will be hard to beat for a certain, specific group of users.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Edward Hartwig: Przypadek według Edwarda H.

  Rekonstrukcja rozmowy jaką w roku 1997 Iza Makiewicz-Brzezińska odbyła z gigantem polskiej fotografii – Edwardem Hartwigiem. Iza M...