|
Nowy Jork, Widok na Manhattan z Brooklyn Heights, 1977 |
|
Bolesław Omieciński: autoportret |
W życiu Bolesława Omiecińskiego malarstwo i fotografia były równie ważnymi pasjami. Najważniejszą datą w fotograficznej części jego życiorysu jest rok 1935, kiedy dziesięcioletni Omieciński dostał aparat skrzynkowy typu „box” w prezencie od ciotki Czesławy Kobus, która sama nie mając rodziny, przelała na niego wszystkie uczucia. Prezent był wyjątkowo dobrze dobrany, a uczucia ciotki trafnie ulokowane, skoro Omieciński już nigdy nie przestał robić zdjęć. Można by pomyśleć, że fotografowanie było dla niego odwzajemnianiem tych uczuć przez całe życie. Więź była bardzo silna i Omieciński przeżył głęboko śmierć ciotki w czasie drugiej wojny światowej. Ukrywała żydowskie dziecko – gdy Niemcy to odkryli, rozstrzelali oboje.
|
Irena Brandl-Omiecińska i Bolesław Omieciński |
|
Warszawa, Aleje Jerozolimskie róg Ulicy Brackiej, 1960 |
Omieciński nie zdobył formalnego wykształcenia fotograficznego, ale oglądał dużo albumów i czytał sporo literatury, aby zdobyć podstawy techniczne. Typowo dla fotografów połowy dwudziestego wieku dużo czasu poświęcał pracy w ciemni, którą bardzo lubił. Po wojnie, gdy brakowało wszystkiego, próbował nawet sam komponować odczynniki chemiczne z zakupionych składników. Trzeba pamiętać, że tak jak teraz obróbkę komputerową uważa się za niezbędny element fotografii cyfrowej, wtedy negatyw był zazwyczaj dopiero punktem wyjścia do dalszej pracy nad odbitką.
|
Bodzentyn, powiat kielecki, 1960 |
Główne inspiracje fotograficzne to Jan Bułhak oraz Ansel Adams. Widać je w staranności indywidualnej obróbki odbitek, z których każda staje się syntetyczną wizją artystyczną bliższą malarstwu i grafice niż mechanicznej fotograficznej rejestracji migawkowej.
|
Południowe okolice Kazimierza Dolnego, lata 60. XX wieku |
Zdjęcia ukazują zazwyczaj więcej niż same przedmioty, które przedstawiają. Tak jak w lustrze umieszczonym na „Portercie Małżonków Arnolfini” widzimy samego Jan Van Eycka, w fotografiach można znaleźć odbicie ich autora. W zdjęciach Bolesława Omiecińskiego można rozpoznać jego łagodność, która nie jest konformizmem, lecz zgodą na porządek świata. Nie próbował zmieniać świata i przystał na rolę uważnego obserwatora, kogoś, kto opisuje świat znajdując w nim odzwierciedlenie własnego wewnętrznego skupienia. Fotografujący nigdy nie narzuca się przedstawianemu światu, porządkuje go poprzez kompozycję, odnajduje jego urodę.
|
Paryż, Plac Trocadero, 1968 |
To niezwykłe, że w zdjęciach reporterskich, czyli tam, gdzie autor nie kreuje rzeczywistości, oko Omiecińskiego zawsze nieomylnie odnajdowało porządek. Na każdym zdjęciu jest jakiś element – na przykład stojąca tyłem lub przechodząca przez kadr osoba – który wydaje się absolutnie niezbędny, a przecież znalazł się tam bez ingerencji autora, który potrafił go odszukać i uchwycić dokładnie w tej chwili, która była najdoskonalsza.
|
Paryż, przedmieścia, 1968 |
Fotografia Bolesława Omiecińskiego jest taka, jak jego malarstwo: precyzyjna, skupiona na szczegółach, o dopracowanej kompozycji. Nawet wybór najchętniej używanego sprzętu odpowiada tym cechom. Omieciński używał aparatów różnych marek, ale ostatecznie wybrał Asahi Pentax, producenta lustrzanek o wyrafinowanych, a jednocześnie klarownych rozwiązaniach konstrukcyjnych.
|
Kazimierz Dolny, lata 60. XX wieku |
Bardzo ciekawa postać. Nie znałam wcześniej twórczości Omiecińskiego. Jestem zachwycona jego zdjęciami!
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten wpis! :)
Prawie nikt nie słyszał o zdjęciach Bolesława Omiecińskiego i dlatego o nich napisałem. O Vivian Maier też do niedawna nikt nie słyszał.
Usuń