Na Internetowych stronach o fotografii i blogach fotograficznych zdają się królować testy
najnowszych obiektywów czy kompaktów cyfrowych o 60-krotnych zoomach
porównujące tablicy testowe, i często brakuje w nich perspektywy
historycznej. Czytając informacje prasowe producentów można dojść do wniosku,
że każdy najnowszy produkt bije na głowę poprzednie, zatem dążymy do
nieskończonej doskonałości, a użycie jakiegokolwiek produktu sprzed kilku lat
nie ma sensu, bo jego jakość musiała być marna, skoro co chwilę dokonują się
postępy technologiczne. Jeśli chodzi o obiektywy, zawsze szukałem porównań
nowych produktów ze starszymi, ale takowych jest jak na lekarstwo w sieci. Nie
pozostało mi nic innego, niż samemu wypełnić odczuwalną próżnię i za takie
testy się zabrać.
Szczególnie problematyczne wydaje się porównywanie obiektywów z różnych systemów. O ile na filmach było to łatwe, bo wystarczyło stosować do wszystkich testów ten sam rodzaj materiału światłoczułego; przy prawidłowym – i jednolitym – naświetleniu wszelkie różnice zarejestrowane aparatem Canona, Nikona, Olympusa czy Pentaxa można było przypisać wyłącznie obiektywom, o tyle w dobie cyfrowej zadanie stało się trudne, o ile nie niemożliwe. No bo jak w roku 2007 można było porównać obiektywy w mocowaniach Leica M i Canon EF mając do dyspozycji aparaty o tak odmiennych matrycach jak niepełnoklatkową Leikę M8 o matrycy 10 milionów pikseli i pełnoklatkowego Canona EOS 1 Ds Mark III o matrycy 21 milionów pikseli?
Na ratunek pasjonatom fotografii ciekawym takowych porównań przyszły pełnoklatkowe
bezlusterkowce Sony. Szczególnie A7R II sprawdza się świetnie jako „cyfrowa
ścianka” o bardzo wymagającej matrycy, ujednolicająca wyniki testów dla optyki pochodzącej z
różnych systemów, ponieważ poprzez odpowiedni adapter można do tego aparatu
podpiąć każdy obiektyw. Zatem Sony A7R II będzie sprzętem pierwszego wyboru do
moich testów. Czasem uczynię wyjątek i wykonam test na Nikonie D810 – gdy testowane będą
wyłącznie obiektywy firmy Nikon. Różnica w rozdzielczości między matrycami tych
dwóch aparatów jest niewielka; obydwie są świetne i równie wymagające.
Nie fotografuję tablic testowych, aby
policzyć ile linii dany obiektyw rozdziela; badam ostrość, kontrast, winietowanie,
dystorsję czy bokeh obiektywów, ale większość testów przeprowadzam fotografując
obiekty, z którymi mam do czynienia na co dzień, bo interesuje
mnie nie to, czy osiągnę określony poziom wyników na tablicach testowych, lecz czy
dany obiektyw pozwoli mi sfotografować wybrane przeze mnie obiekty w
zadawalający sposób. Swoje opinie opieram na wykonanych zdjęciach, których
próbki publikuję. Na dodatek wyłączam w aparatach profile korygujące winietowanie i aberrację chromatyczną, obnażając ewentualne niedoskonałości obiektywów w tym zakresie; trzeba pamiętać, że taka korekcja odbywa się kosztem jakości obrazu, więc odkrywam pełne możliwości obiektywów.
Zatem, do dzieła!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz