piątek, 24 sierpnia 2018

System Nikon Z: to co dobre, złe i brzydkie

W drodze do premiery swojego systemu bezlusterkowców Nikon Z, japoński producent umiejętnie budował napięcie filmowymi zajawkami, w których drażnił się z nami i pobudzał ciekawość. W końcu, mimo, że nie wiedzieliśmy zbyt wiele, było jasne, że będzie to pierwszy nowy bagnet Nikona od roku 1959. I jeśli chodzi o pełnoklatkowe bezlusterkowce, miała to być konkurencja dla nieźle już zadomowionej na rynku serii Sony a7. Skoro kurz premiery już nieco opadł, możemy podsumować pierwsze wrażenia. W hołdzie dla Sergio Leone podzielę je na to, co moim zdaniem dobre, złe i co brzydkie.

Dobre

Ø  Znajoma ergonomia dla użytkowników pełnoklatkowych lustrzanek Nikona

Ø  Dobra jakość wykonania i wygodny uchwyt

Ø  Dobrej jakości ekran OLED na górnej pokrywie aparatu

Ø  Świetny wizjer elektroniczny – jasny i kontrastowy, z dobrym odświeżaniem obrazu i zachowujący pełną rozdzielczość nawet przy ciągłym samoczynnym ustawianiu ostrości i seriach zdjęć

Ø  Uchylny ekran z dobrym dotykowym  sterowaniem funkcjami aparatu

Ø  Czas uruchomienia aparatu jest krótszy niż w serii Sony a7

Ø   Adapter FTZ pozwoli zaadaptować mnóstwo optyki w mocowaniu Nikon F, zachowując nawet autofokus w przypadku obiektywów wyposażonych we własne silniki; to dość ważna kwestia dla użytkowników lustrzanek cyfrowych Nikona ponieważ w jakimś stopniu zrekompensuje skąpą początkowo ofertę optyki w mocowaniu Z; ponadto  jest to pierwszy naprawdę działający na bezlusterkowcu adapter do obiektywów Nikona z autofokusem (adapter Comlite do bezlusterowców Sony częściej nie działa niż działa tak jak powinien)

Ø  Stabilizacja matrycy działająca w 5 osiach z obiektywami Serii Z; stabilizacja działa też – chociaż nieco mniej skutecznie – z obiektywami Nikon F bez własnej stabilizacji oraz w tandemie z systemem VR obiektywów w niego wyposażonych

Ø   Opcja bezgłośnej migawki elektronicznej

Ø  Dużo pół autofokusa i pokrycie nimi prawie całego kadru

Ø  Znakomita rozdzielczość i rozpiętość tonalna w przypadku Z7 i szybkość działania w przypadku Z6  


 Złe 
Ø  Gabaryty są niewiele mniejsze niż w przypadku Nikona D750, czyli pełnoklatkowej lustrzanki cyfrowej firmy

Ø  Jak na nieco spóźnione wejście na rynek pełnoklatkowych bezlusterkowców, system Nikon powiela zbyt wiele błędów, z których Sony się powoli wyzwala

Ø  Czas uruchomienia aparatu nadal dłuższy niż w lustrzankach cyfrowych

Ø  Żywotność akumulatora: dla modelu Z7 Nikon podaje 330 zdjęć z jednego ładowania, czyli tyle co Sony a7 pierwszej generacji i dwa razy krócej niż aparaty Sony a7 trzeciej generacji; do intensywnej pracy zawodowej trzeba będzie nosić w kieszeni kilka rezerwowych akumulatorów

Ø  Uchwyt pionowy MB-N10, który poprawi ergonomię i zasilanie, pozwalając na o wiele dłuższe fotografowanie bez konieczności noszenia dodatkowych akumulatorów, jest w fazie opracowywania; trochę szkoda, że NIkon nie „wyrobił się” z nim na premierę; no i oczywiście z uchwytem aparat traci sporo ze swojej względnej „kompaktowości”

Ø  Bardzo mało obiektywów na start i niezbyt intensywnie zapełniona premierami „mapa drogowa” optyki

Ø  Obiektywy oferowane na start są dość drogie jak na swoje ogniskowe/jasność

Ø   Brak możliwości dotykowego wybierania punktów autofokusa

Ø  Podobnie jak inne bezlusterkowce, aparat przymyka przysłonę do zadanej wartości (ale nie bardziej niż do f/5,6), aby użytkownik zawsze miał podgląd głębi ostrości, ale przez to system autofokus dostaje mniej światła zatem, gdy fotografujemy w gorszym oświetleniu i mocniej przymykamy przysłonę, możemy doświadczyć efektu błądzenia systemu samoczynnego ustawiania ostrości

Ø  Brak wybieraka trybu i obszaru autofokusa z przodu korpusu aparatu

Ø  Migawka elektroniczna może w pewnych sytuacjach powodować efekt rolling shutter i bandingu

Ø  Tylko jedno gniazdo kart pamięci, co uniemożliwia choćby tworzenie kopii zapasowych zdjęć

Ø  Karty XQD są dość drogie i  znacznie gorzej dostępne od innych typów kart pamięci

Ø  Planowany obiektyw 58 mm f/0,95 Noct będzie miał ręczne ustawianie ostrości; ewidentnie czułość systemu autofokus jest zbyt mała, aby precyzyjnie ustawić samoczynnie ostrość przy tak dużym otworze przysłony 


Brzydkie
 
Ø  Po trzykroć stylistyka; gdzie są czasy, gdy japońskie firmy zatrudniały świetnych europejskich stylistów, takich jak Giorgetto Giugiaro w przypadku Nikona czy Luigi Colani w przypadku Canona, do projektowania swoich aparatów? Jak to ostatnio się dzieje nagminnie, w przypadku Nikona Z7/Z6 dostajemy ponownie cegłę z rączką i doklejonym wizjerem.

2 komentarze:

  1. Raczej Nikon Ż - żenua

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba być nieźle cofniętym, aby nie dotykając, nie sprawdzając, nie porównując napisać " żenua". Nie jestem zajadłym fanatykiem Nikona czy Canona, wybieram co najlepsze do określonego zadania, ale napisać żenua o czymś czego sie nie widzialo na oczy to zwykła żenada. Być może to będzie wielka wpadka, albo wielki sukces, ale to muszę i chcę sprawdzić. Tyle w temacie. I jeszcze tylko jedno. Koło dupy mi wisi " design" wymieniony jako wada, mnie interesuje ergonomia. Te opisy to troche jak blond narciarki, która kupuje narty, aby nosić je na ramieniu podczas spaceru po Krupówkach. I to jest żenada. I to, że Noct 0,95 nie będzie miał AF. To już nie tylko żenada, ale i brak świadomości optycznej

    OdpowiedzUsuń

Edward Hartwig: Przypadek według Edwarda H.

  Rekonstrukcja rozmowy jaką w roku 1997 Iza Makiewicz-Brzezińska odbyła z gigantem polskiej fotografii – Edwardem Hartwigiem. Iza M...