sobota, 9 czerwca 2018

Lomography Petzval 85 mm f/2,2



Partner testu
W roku 2013 Lomography wskrzesiła XIX-wieczną konstrukcję obiektywu Petzvala dzięki finansowaniu poprzez Kickstartera. Nowożytna wersja ma ogniskową 85 mm i jasność  f/2,2 i jest sprzedawana z mocowaniem dla aparatów Canon i Nikon. Dzięki uprzejmości firmy Interfoto mogłem „pobawić się” tym "Nowym Petzvalem" w mocowaniu Canon EF założonym na Sony A7R II poprzez adapter.

Pierwowzór został skonstruowany w roku 1840 przez Josepha Petzvala, i był jak na swoje czasy rozwiązaniem rewolucyjnym dzięki jasności f/3,6 (wobec powszechnej wówczas dla obiektywów dagerotypowych jasności f/15), co pozwoliło znacznie skrócić czasy ekspozycji. Obiektyw składał się z dwóch achromatów, przy czym przednia grupa była klejona. Pomiędzy grupami znajdowała się apertura. Przednia grupa soczewek obiektywu dobrze korygowała aberrację sferyczną, ale wprowadzała komę, którą poprawiała druga grupa soczewek. Umieszczenie apertury pomiędzy soczewkami poprawiało astygmatyzm obiektywu, ale wprowadzało elementy krzywizny pola i winietowania. Ostrość w środku była dobra, natomiast krawędzie były rozmyte, z charakterystycznymi nieostrościami obecnie nazywanymi „wirującym boke”.
 
Klasyczne Petzvale są najczęściej bardzo zużyte po 150 latach  a ponadto były przeznaczone do współpracy z aparatami dziewiętnastowiecznymi. Aby móc zaoferować ich możliwości współczesnym fotografom, Lomography zwróciła się do firmy Zenit z Krasnogorska, która zaprojektowała współczesną wersję Petzvala do lustrzanek cyfrowych Canona i Nikona o ogniskowej 85 mm i jasności f/2,2. Tubus wykonany z mosiądzu mieści  cztery soczewki ustawione w trzech grupach, jest wyposażony w zębatkowy mechanizm ostrzenia oraz wymieniane ręcznie przysłony Waterhouse o wartościach f/2,2, f/4, f/5,6, f/8, f/11 i f/16. Z przodu można zamocować filtr 67 mm.
 
Obiektyw jest bardzo porządnie wykonany, idealnie spasowany i działa precyzyjnie. Pracując nim ma się świadomość, że to nowy sprzęt, ale jednocześnie zgrabnie imituje dawne urządzenie optyczne i to w cale nie w sposób nasuwający myśl o tandetnej podróbce.  Ostrzenie poprzez obrót pokrętła jest wygodne i precyzyjne. Zapewne precyzyjne ustawienie ostrości na matówce lustrzanki jest trudne, ale w wizjerze elektronicznym Sony A7R II z możliwością błyskawicznego powiększania wybranej partii obrazu i wspomaganiem ("focus peaking") nie miałem z tym najmniejszych problemów i to pomimo, że wszystkie zdjęcia zrobiłem  przy pełnym otworze przysłony, a wtedy Petzval nie ma wybitnej ostrości nawet w centrum obrazu.

Robienie zdjęć nowym Petzvalem sprawiło mi sporo przyjemności i chociaż efekt optyczny generowany przez ten tego obiektyw jest zdecydowany i zapewne może się znudzić, ale Petzval robi to, co ma robić sprawnie i precyzyjnie a wygląd i konstrukcja są wyjątkowe.
















 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Edward Hartwig: Przypadek według Edwarda H.

  Rekonstrukcja rozmowy jaką w roku 1997 Iza Makiewicz-Brzezińska odbyła z gigantem polskiej fotografii – Edwardem Hartwigiem. Iza M...