środa, 5 grudnia 2018

Węglowa głowica gimbalowa Sirui PH-20 na statywie Sirui W-2204

Czasy, gdy chińskie produkty stanowiły niedrogie, lecz gorsze jakościowo zastępniki produktów znanych marek odchodzą powoli w przeszłość. Pojawia się coraz więcej chińskich wyrobów fotograficznych, które już nie są bardzo tanie, ale w zamian zaczynają  pod względem jakości dorównywać rywalom. Taką ewolucję widać choćby w statywach i głowicach do nich firmy Sirui, która celuje zarówno w rynek amatorski  jak i profesjonalny. Dobry przykład produktów zawodowych stanowi testowana tutaj głowica PH-20 oraz statyw W-2204, których konstrukcja oparta jest o włóka węglowe.

Głównym przedmiotem testu jest głowica, ale cóż warta jest głowica bez dobrych trzech nóg, na których jest wsparta, więc kilka słów o statywie Sirui W-2204. Seria W jest wodo- i pyłoszczelna, więc można jej używać w każdych warunkach. W-2204 ma bardzo wygodne blokady nóg a ustawienie zadanej wysokości ułatwiają podziałki naniesione na wszystkie nogi. Kolumna centralna składa się w dwóch części, co pozwala na pracę z kolumną niską lub wysoką, a jedną z nóg można szybko przekształcić w wodoodporny monopod. Nogi można obrócić do transportu o 180 stopni, a na nierównym terenie można każdą z nóg ustawić niezależnie pod jednym z trzech kątów. Pianka na dwóch nogach daje świetną izolację termiczną w zimie, a gumowe stopki można zastąpić kolcami. Maksymalna wysokość z kolumną centralną wynosi 180 cm, minimalna wysokość po złożeniu to 47 cm, a maksymalne obciążenie wynosi 18 kg. Statywem operuje się z łatwością i stanowi on dostatecznie stabilne oparcie dla głowicy PH-20 z zamocowanym jasnym teleobiektywem dołączonym do zawodowej lustrzanki.
Głowica Sirui PH-20 różni się znacznie od pierwszych gimbalowych produktów chińskich sprzed kilku lat. Tamte były dość ciężkie, a przy tym miały mały udźwig, były dość topornie wykonane i pracowały mało płynnie. PH-20 jest dopracowana: ramię jest zrobione z włókna węglowego, natomiast platforma mocująca obiektywu – z lotniczego aluminium. Dzięki temu masa własna jest niska (1,3 kg.) natomiast udźwig spory (do 20 kg). Wszystkie ruchy są płynne, pokrętła działają z właściwym oporem a po zablokowaniu idealnie unieruchamiają elementy głowicy.
 W poziomie PH-20 obraca się o 36o stopni oraz umożliwia wychylanie obiektywu od +150 do -60 stopni. Platformę, na której umieszcza się obiektyw można przesuwać w górę, co pozwala na pełen wychył nawet w przypadku bardzo długich kombinacji obiektywów i aparatów.
W zestawie PH-20 znajduje się uniwersalna płytka mocowania obiektywów pokryta guma i wyposażona w dwie śruby mocujące (1/4″ i 3/8″). Oczywiście mocowanie jest w standardzie Arca Swiss, dzięki czemu można zamocować płytki różnych producentów w tym standardzie, w tym zastępcze płytki do teleobiektywów wiodących producentów.
W tym wypadku przetestowane zostały płytki firmy Wimberley, zastępujące standardowe mocowania statywowe dwóch obiektywów Nikona: AF-S VR Nikkor 200 mm f/2G IF-ED oraz AF-S Nikkor 300 mm f/2,8G ED VR II. W obydwu przypadkach produkty Wimberley pracowały z taką samą precyzją jak własna płytka Sirui, co świadczy o rygorystycznym trzymaniu się wymiarów standardu oraz ścisłych tolerancjach produkcji.
PH-20 wykazuje wszelkie zalety profesjonalnej głowicy gimbalowej: po właściwym wyważeniu konkretnej kombinacji aparatu i teleobiektywu można zmieniać pozycję ważącego około 4 kilogramów zestawu jednym palcem. Oczywiście na krótszą metę dzięki stabilizacji umieszczonej w nowoczesnych teleobiektywach da się robić zdjęcia z ręki, ale na dłuższą metę jest to zbyt męczące i obciążające dla kręgosłupa.
Sirui PH-20 nadaje się znakomicie do fotografowania sportu, przyrody, samolotów i zwierząt. Po znalezieniu odpowiedniej lokalizacji wystarczy rozstawić statyw z głowicą, odpowiednio wyważyć na platformie aparat z obiektywem i czekać na ciekawe obiekty. Głowica umożliwia prawie nieograniczoną swobodę ruchu sprzętu i to bez najmniejszego wysiłku. Można dzięki niej przekonać się dlaczego głowica gimbalowa jest idealnym rozwiązaniem dla teleobiektywów dzięki idealnemu umiejscowieniu środka ciężkości oraz praktycznie całkowitej eliminacji przenoszenia drgań.
 
Po raz pierwszy wpis został opublikowany na blogu interfoto.eu:
 




 

 

2 komentarze:

Edward Hartwig: Przypadek według Edwarda H.

  Rekonstrukcja rozmowy jaką w roku 1997 Iza Makiewicz-Brzezińska odbyła z gigantem polskiej fotografii – Edwardem Hartwigiem. Iza M...