poniedziałek, 17 września 2018

Zdjęcia, które obaliły system

Tytuł wpisu to oczywiście żart, bo nie chodzi o obalanie systemu politycznego, lecz o powód dla którego po latach użytkowania sprzętu Canona, mając wiele spośród najlepszych obiektywów firmy i po napisaniu wydanej przez Foto-Kurier książki Canon EOS System, porzuciłem tenże system na rzecz Nikona. W każdym razie, rozumiejąc swoje ówczesne motywy, nikogo nie namawiałbym na taki krok. Zmiana systemu jest kosztowna i nigdy nie jest bezbolesna. Trzeba nauczyć się odmiennej logiki sterowania aparatem, odtworzyć linię obiektywów i akcesoriów.

Pamiętam dwa podstawowe czynniki, które popchnęły mnie w objęcia Nikona; obydwa były negatywne, czyli związane bardziej z niezadowoleniem z tego, jak cyfrowe lustrzanki Canona sprawowały się w zawodowej fotografii, niż z ewidentnej doskonałości rozwiązań alternatywnych. Po pierwsze reportaże i fotografia „eventowa” wymagały wtedy częstego użycia flesza, a Canon dawał bardzo duży rozrzut naświetlenia błyskiem, nie mówiąc już o bardzo niekonsekwentnym balansie bieli. Moim ostatnim Canonem był model EOS-1D MkII i do dziś pamiętam nieustanną walkę o dobre naświetlenie fleszem, powodującą konieczność sprawdzania co chwilę zdjęć na tylnym ekranie LCD; kilka klatek było OK, po czym nagle, bez powodu, aparat mocno prześwietlał. Kroplą, która przepełniła czarę goryczy, był jednak inny element systemu EOS: obiektywy superszerokokątne.

W 2005 roku robiłem zdjęcia luksusowych biur w centrum Warszawy używając głównie obiektywu do korekcji perspektywy TS-E 25 mm f/3,5L oraz zooma 16-35 mm f/2,8L USM; obydwa zaliczane były do najwyższej ligi profesjonalnej optyki Canona. Mimo że fotografowałem ze statywu, podnosiłem lustro przed każdym zdjęciem i przymykałem przysłonę do optymalnej wartości, jakość obrazu na brzegach była kiepska: brakowało absolutnej ostrości. Należy jeszcze pamiętać, że EOS-1D Mk II to aparat o matrycy niepełnoklatkowej, a zatem „nie widzi” samych brzegów obrazu rzucanego przez obiektyw. Strach pomyśleć, jak te zdjęcia wyglądałyby na matrycy pełnoklatkowej. Następnie przetestowałem pozostałe profesjonalne superszerokokątne obiektywy Canona, jakie posiadałem, lub do których miałem dostęp (14 mm f/2,8L USM, 24 mm f/1,4L USM, 17-40 mm f/4L USM) i doszedłem do wniosku, że żaden nie zapewnia na cyfrze tej samej jakości, jaką dawały na filmie. Wyszło na to, że rozwiązań optymalnych do wykonywanych przeze mnie zleceń muszę szukać poza systemem Canona.
Dokonałem ryzykownej wolty sprzętowej mimo, że Nikon nie produkował wtedy aparatu pełnoklatkowego. Dzisiaj powiedziałbym, że Canon dogonił, a czasem przegonił Nikona pod względem jakości optyki szerokokątnej (na przykład Nikon nie ma odpowiedzi na rewelacyjny obiektyw Canon EF 11-24 mm f/4L USM), ale Nikon przegonił Canona jeśli chodzi o korpusy zaawansowanych lustrzanek cyfrowych i matryce. No cóż, nie można mieć wszystkiego.

















 
 

4 komentarze:

  1. CZegoś nie rozumiem - piszesz, że Canon nie ma dobrych obiektywów, ze względu na ostrość po bokach. Po czym na końcu dodajesz, że przeniosłeś się na Nikona, bo... (uwaga) ma gorsze szkła niż Canon, ale lepsze body. Co co chodzi?? Skoro szkła w Canonie wydawały Ci się kiepskie, czemu przeniosłeś się na system, który ma jeszcze gorsze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmiany systemu dokonałem w roku 2005, gdy żaden szerokokątny zoom Canona nie dawał zadawalającej jakości na pełnej klatce a nawet na matrycy APS-H, natomiast szerokie zoomy Nikon DX dawały bardzo dobrą jakość na matrycach APS-C. Zatem mimo, że teoretycznie wolałbym mieć wtedy pełną klatkę, wybrałem system z lepszą jakością przy szerokich kątach. Potem Nikon zrobił rewelacyjnego pełnoklatkowego Nikona D3 i genialny na tamte czasy zoom 14-24/2,8 i to tym bardziej zakotwiczyło mnie w Nikonie. Natomiast z czasem Canon bardzo poprawił swoje szerokokątne zoomy pełnoklatkowe a nawet zrobił świetny obiektyw 11-24/4, dla którego Nikon nie ma odpowiednika. Zatem mówię, że dzisiaj jakość szerokich kątów Canona dorównała Nikonowi, ale matryce w zawodowych Canonach są gorsze niż w Nikonach.

      Usuń
  2. Wydaje mi sie, ze nie zrozumiałeś, że to dopiero wiadomo z dzisiejszej perspektywy a nie wtedy gdy nastepowala wymiana sprzetu

    OdpowiedzUsuń
  3. ceramic vs titanium curling iron | Stainless Steel - TiD
    Titanium Iron: is a stainless titanium frames steel (non-steel) iron. It titanium oxide formula is a bronze alloy. The iron is the same as a titanium exhaust wrap steel because it titanium sheet is used to create titanium teeth more $79.99 · ‎In stock

    OdpowiedzUsuń

Edward Hartwig: Przypadek według Edwarda H.

  Rekonstrukcja rozmowy jaką w roku 1997 Iza Makiewicz-Brzezińska odbyła z gigantem polskiej fotografii – Edwardem Hartwigiem. Iza M...